Jak wyglądają pierwsze chwile?
Dość spokojnie, w przypadku fretek nie wyciągałabym ich na siłę z transportera, przytulała lub wydawała głośnych dźwięków. W sumie w przypadku żadnego zwierzaka bym tak nie robiła, gdyż istnieje ryzyko, że zwierzę nigdy nam już nie zaufa, gdy wystraszymy je z pierwszymi chwilami w nowym, obcym dla niego miejscu.
Dajmy im możliwość powolnego poznania nowego otoczenia. W końcu "wyrwaliśmy" je z miejsca już im dobrze znanego, czasem nawet od matki, braci, sióstr. Gdy bierzemy jednego zwierzaka, proces przyzwyczajania może trwać dłużej, niż w przypadku kilku osobników.
Gdy przynieśliśmy trzech naszych gagatków do domu, na początku otworzyliśmy transporter, a potem zasiedliśmy wokół niego i czekaliśmy...
Przez jakiś czas żaden nawet nie wyściubił nosa poza transporter, jednak jak już się ośmielili to zaczęli powoli zwiedzać całe mieszkanie, pędem lecąc z powrotem, gdy tylko usłyszeli jakiś nieznajomy dźwięk. Dobrze jest zostawić transporter w dostępnym miejscu, by zwierzę mogło zawsze do niego wrócić, w końcu w tym momencie jest to najbardziej dla niego znane miejsce w naszym domu. Chłopaki nawet po paru dniach wracali do niego spać i trzeba było ich przenosić do normalnej klatki.
U nas pierwsze, niepewne kroczki wyglądały tak:
Jak widać freciaki same zwiedzały powolutku mieszkanie i nie poganialiśmy ich w tym nawet przez chwilę. Oczywiście jak już się rozochociły skończyło się to na kałuży pod łóżkiem w sypialni, przez co do dzisiaj nie mają tam wstępu. Jednak po tym jak szybko zaaklimatyzowali się w domu, widać że samodzielne i powolne poznawanie mieszkania opłaciło się bardziej niż ponaglanie i robienie czegokolwiek na siłę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz