Więcej na ten temat TUTAJ.
Ja nie będę wchodziła w kwestie medyczne, po prostu opiszę jak to wygląda w praktyce. My ze względów zdrowotnych naszych zwierzaków zdecydowaliśmy się na implanty, które po konsultacji z wetem i hodowcą postanowiliśmy dać między 9 a 12 miesiącem życia.
Docelowo chciałam dotrzymać z chłopakami do roku, a nawet do 14 miesięcy, ale z powodu mojego uczulenia daliśmy implanty po 10 miesiącach, mając nadzieję, że prócz rui wyciszą też moje uczulenie na nich.
Pierwszy zaczął "świrować" Zbój. Na początku grudnia zaczął delikatnie narzucać się pozostałej trójce. Kładł się na Mischy i "ciumał" mu uszy, dosiadał Amika, tarmosił Łaszę. Jako to, że jest największym Ciapkiem w naszym stadku, dostawał biedaczek niezły łomot za swoje ciągoty. Do tego stopnia, że na karku miał strupki od zębów. A z klatki regularnie było słychać piski ciąganego za uszy, śpiącego Mischy. I obrazki tego typu nie były dla nas niczym dziwnym:
W styczniu Zbójczasty dalej dawał się chłopakom we znaki i czasem, jak padli po bieganiu, to legowiska reszty trzeba było przenieść na kanapę, bo tylko tam Ciapek samodzielnie nie wskakiwał i nie tarmosił braci.
Jakieś 15-20 dni po zmontowaniu osobnej klatki dla Zbója, nadszedł czas na resztę i rozdzielenie terytoriów, gdyż jak biegali na jednym terenie to wszystko było po pierwsze zasikane, bo co który przeszedł to znaczył po poprzedniku, a walki nie miały końca. Były to raczej ostrzejsze przepychanki niż walki na śmierć i życie, ale czasem było też ostro. Prócz posikiwania wszystkiego co w zasięgu, zostaliśmy uraczeni gromem bąków i w domu zrobiła się jedna wielka "gugarnia" :)
Wyglądało to mniej więcej tak:
W końcu jednak zdecydowaliśmy dokupić jeszcze 2 trzypiętrowe Perfect Maxi (ponieważ nie można nigdzie dostać środkowego piętra osobno od tych klatek) i tak powstały 2 klatki czteropiętrowe, każda podzielona na pół. Zaoszczędziło nam to sporo miejsca w mieszkaniu.
Podział terytoriów wyglądał następująco: kuchnia - Amik, przedpokój i łazienka - Łasza, duży pokój przedzielony na pół - Mischa i Zbój.
A w praktyce? Codzienny (poranny i wieczorny) skok przez płotki :)
Czasem dawało się puścić chłopaków razem bez większych scysji między nimi, a czasem wyglądało to tak:
Oczywiście podział terytoriów, tylko częściowo załatwił sprawę, bo oczywiście zmniejszyło się oznaczanie wszystkiego wokół, puszczanie gazów bojowych stało się rzadsze, jednak dom dalej był gugarnią, a do tego było jeszcze słychać dźwięk odrapywanych, przesuwanych i obgryzanych bramek.
Z końcem lutego pierwszy implant dostał Amik, bo tylko on miał widoczne oba jądra, chcieliśmy przetrzymać z resztą aż im też zejdą, ze względów zdrowotnych, jednak z racji mojego zdrowia - uczulenia, 2 tygodnie później implanty dostała cała reszta (tylko Mischa miał jedno jądro widoczne, reszta schowane). Teraz co roku będziemy robić USG czy jest wszystko w środku w porządku.
A tak wyglądała wizyta u Anet, po której mieliśmy nadzieję chłopaki poczują chuć i zstąpią im się genitalia szybciej.
Wyciszenie i ponowne połączenie chłopaków nastąpiło w przeciągu miesiąca od zaimplantowania wszystkich. I znów mogli się cieszyć swoim towarzystwem i wielką podwójną czteropiętrową klatą, którą zmontowaliśmy z 4 Perfect Maxi.
I na koniec jak wyglądała wizyta samiczki (Ayki) w domu jakieś 15 dni po zaimplantowaniu chłopaków. Cała klatka aż "chodziła" :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz