piątek, 11 września 2015

Spryt fretki

Dziś chciałam opisać jakie to sprytne i inteligentne zwierzęta te nasze fretki. 

Przekonałam się o tym na własnej skórze nie raz, ten przypadek jednak chciałam opisać gdyż pokazuje jak szybko fretki się uczą, jakie są uparte i jak rozumują, co się wokół nich dzieje.

Łasza odkrył, że jak dobrze pchnie jeden z cokołów pod szafką w kuchni, to da się tam wejść, a tam jest nisko, ciemno i można wleźć do szuflad przypodłogowych i ogólnie napsocić.

Wczoraj stwierdził, że znów będzie próbował, więc najpierw stałam przy szafce trzymając listwę z drugiej strony stopą. Potem go odganiałam, odciągałam za kark, dotykałam palcem z głośnym psssssyyyyt, pykałam lekko dłonią w tyłek. 

Nic nie skutkowało... 

W końcu zaczęłam na niego syczeć, tak jak on syczy często na mnie z niezadowoleniem. Szyyyyyyyyyyy... z czasem zaczął się wycofywać za drzwi w kuchni. 

Podchodził do deski - szyyyyyyyyyyy - znów się wycofywał i tak oczywiście nieskończoną ilość razy.

Potem już tylko leżał za drzwiami patrząc na mnie, co robię. Wyszłam powoli z kuchni, ale stanęłam tak, by mnie nie widział, jednak bym ja mogła zobaczyć jego, jak zmierza w stronę deski.

Oczywiście zniknęłam ledwo z jego pola widzenia, Łasza już wystartował, to ja za nim i znów szyyyyyyyyyyyy - wycofał się.

Kolejna moja próba wyjścia z kuchni i przyłapania go, zakończyła się jednak fiaskiem. Wyszłam raz, drugi, trzeci, piąty, a on nic, dalej leżał i patrzył. W końcu stanęłam dłuższą chwilę za winklem. 

Czekam, czekam i czekam, a tutaj z drzwi wychyla się głowa i łypie oczyskami, ale jak tylko mnie zauważył, potuptał dalej w stronę łazienki jak gdyby nigdy nic, że niby tak sobie szedł, a nie sprawdzał gdzie jestem :)

Sądząc, że zrezygnował, zasiadłam na kanapie w dużym pokoju i tylko kita mi śmignęła przez korytarz w stronę kuchni. Dopadłam go w progu, to skręcił za drzwi, tylko dziwnie kwadratową drogą :D Na zasadzie idę w lewo - widzę cię - o nie jednak w prawo :D

Zawróciłam do dużego pokoju, więc Łaszasty puścił się na wycieczkę korytarzem, kontrolując przy tym ukradkiem gdzie się podziewam. Gdy znów udawał się w stronę kuchni, ja pospieszyłam w tą samą stronę, a freciak widząc mnie, zrobił tylko nawrotkę przed drzwiami kuchennymi.

Takie tańce i podchody trwały jeszcze przez jakąś chwilę. W końcu jednak zrozumiał, że jestem czujna :)

Po tej anegdocie widać jaki uparty był Łasza w swoich poczynaniach jak niewiele mu trzeba było, by zrozumieć, że się czaję w pobliżu - wystarczyło raz się przyczaić, już za drugim razem wyjrzał z kuchni, zamiast lecieć na oślep, jak tylko zniknęłam za winklem.

Takie podchody mamy oboje z M niejednokrotnie i ze wszystkimi chłopakami bez wyjątku, więc biorąc pod swój dach fretkę należy uzbroić się przede wszystkim w cierpliwość i ponad freci upór :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz