środa, 3 czerwca 2015

Ciężkie nowego początki

15.02.2015

Wszystko zaczęło się 26.06.2014 kiedy to do naszego domu zawitały 3 małe i niepozorne zwierzęta. Sami chyba nie wiemy jak to się stało, że trafiły do nas fretki.

Bardzo długo zastanawialiśmy się, jakiego pupila wybrać. Wcześniej miałam 5 pokoleń szczurów i nie wyobrażałam sobie innych zwierzaków w domu, wadą tych szalenie inteligentnych gryzoni jest to, że krótko żyją.

Zaczęliśmy więc rozważać jakiego zwierzaka przyjąć pod nasz dach...

Myśleliśmy o psie, kocie, kolejnych szczurach albo fretce. Zastanawialiśmy się chyba z pół roku: dlaczego pies, a nie kot, dlaczego kot, a nie fretka, dlaczego fretka, a nie szczury? I tak w kółko.

Niby łatwa decyzja... A jednak wcale nie taka prosta, przecież zwierzę trzeba utrzymać i mieć dla niego czas. Wymarzył mi się pies Border Collie - no bo przecież nie może to być zwykły pies... No musiał wymarzyć mi się taki, który jak stoi to biegnie :D głównym kryterium odrzucenia psa był czas, nie ma mnie 10h dziennie w domu, mojego mężczyzny czasem dłużej, a co wtedy ma robić pies, który potrzebuje RUCHU! No to może kot? Ale nie jakiś tam kot, bo przecież kot "musi być" wielkości psa. No to Maine Coon, ale kot chodzi po stole, gdzie przy mojej nerwicy natręctw był to główny powód dyskwalifikacji, bo co z tego, że gdy będę w domu kot będzie chodził po podłodze, tudzież półkach, skoro jak zamknę drzwi, to i tak wejdzie na blat w kuchni, a na ceramie odbije swoje łapki. No to może kolejne szczury? I co znów męczyć się z kolejnymi zgonami co 2-3 lata? I w ten oto sposób zostało postanowione, że zamieszka z nami fretka.

Wiedzieliśmy, że jest to "tajfun" w czystej postaci, no i oczywiście zmierzyliśmy się z wieloma mitami na temat tych zwierząt. A to fretka śmierdzi, wejdzie wszędzie, wszystko niszczy. Czyli wszystkie możliwe przeciw. Kiedyś byłam już w hodowli domowej i wiedziałam, że fretka owszem ma swój charakterystyczny zapach, ale nie śmierdzi. Dowiedziałam się również, wtedy, że mają ostre zęby i są wszędobylskie, po tym jak zostałam ugryziona przez pierwszą wypuszczoną fretkę, która do mnie podeszła, a następnie została mi prawie przegrzebana torebka przez kolejną, w dalszym ciągu zwierzęta te, nie zniechęciły mnie do siebie.

Odszukałam więc stronę internetową hodowli, w której byłam parę lat wcześniej i skontaktowałam się z hodowcą. Właścicielka hodowli pamiętała mnie i wyraziliśmy chęć posiadania fretki. Po serii pytań, rozmów i dokładnym zapoznaniem się ze stroną hodowli, która jest skarbnicą wiedzy i zbiorem doświadczeń na temat tych nietypowych zwierząt, zdecydowaliśmy, że weźmiemy dwie samice.

Zaczęliśmy przygotowywać dom na przyjęcie naszych nowych domowników.

Spisaliśmy długą listę, tego co trzeba kupić, dokończyć i zrobić w domu.

3 maja 2014 roku zgłosiliśmy chęć wzięcia pod swój dach maluszków, mieliśmy na przygotowanie domu 2 miesiące, gdyż odbiór był planowany na koniec czerwca/początek lipca.

Tu się pewnie zaśmiejecie w duchu, bądź na głos - głupia, po co przygotowywać dom pod zwierzęta? Przecież to są zwierzęta! Otóż nie moi drodzy każda żywa istota, która zawita w naszym domu to duża odpowiedzialność. Skoro przygotowujemy się na poród dziecka, to dlaczego nie na przyjęcie zwierzaka?

I tak na prawdę przygotowujemy mieszkanie do dzisiaj :) i do dzisiaj sprawdzamy różne rozwiązania, praktyczne zarówno dla nas jak i dla naszych 4 SAMCÓW.

Tak 4 i do tego samców, ale to już inna historia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz