czwartek, 4 czerwca 2015

Zajmowanie się chorowitkami

01.05.2015

Niektórzy stwierdzą, że przesadzam, to tylko zwierzak. Nic bardziej mylnego. To żywe istoty wzięte pod nasz dach, które są już naszymi członkami rodziny, więc jeśli im się coś dzieje - dzieje się i nam.

Ponad tydzień temu, Łasza zaczął mieć dolegliwości żołądkowe. Prócz wypluwania dużej ilości śliny, zaczął zwracać i mieć krwawe odchody. (znów nieoceniona pomoc hodowcy była potrzebna)

Po naradzeniu się z Anet, Łasza dostał dużą dawkę siemienia lnianego (zmielonego) wraz z olejem, ustaliłyśmy też, że powinien dostawać tabletki przeciwzapalne. Pewnie niektórzy się zastanawiają jak podać fretce tabletkę. Na szczęście mam już sprawdzone i podpatrzone od hodowcy sposoby :). Tabletkę rozpuścić w "dosłownie" kropli wody, do tego dodać jajko przepiórcze, pół małej łyżeczki oleju (takiej do espresso) i pół łyżeczki siemienia - taką miksturę nasz Łasza chętnie "wtrąchala" - pałaszuje aż mu się uszy trzęsą. I już po dwóch dniach na prawdę było lepiej. Łasza przestał zwracać i stolec był normalnym kolorze i konsystencji. Dzisiaj jest już małym szogunem jak reszta, do tego stopnia gdy się mnie wczoraj wystraszył, jak wybiegłam na balkon by go schować do klatki, to szczeknął na mnie głośno, wbiegł do domu, stanął w drzwiach, napuszył się i za chiny nie chciał mnie do domu wpuścić :P

Również wczoraj mieliśmy sprint do weterynarza ze Zbójem. Pan mąż nie przyuważył, że leży za zasłoną i obgryza dolny brzeg drzwi i je przymknął, przez co naruszył Zbójowi dwa górne kły. Zaczęła się lać krew. Mat natychmiast wziął go na ręce i trzymał by biedny zwierzak nie drapał w pyszczku, gdy doleciałam do nich, zaglądnęliśmy do pyska, krwi było tyle, że wyglądało to jakby miał wyłamane oba górne kły. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do naszego Weta, spanikowana nagrałam się na poczcie.

Zbieramy się! Książeczka, transporter, torebka...

Zadzwoniłam do Anet (dziękuję, że jesteś!) - jedziemy do Weta, nakreśliłam co się stało. Doktor Botko jest jeszcze u siebie. No to wsiedliśmy do auta i rura (i tak jeżdżę jak wariat, ale tym razem przeszłam ludzkie pojęcie) 23 km zrobiłam w 15 minut wyklinając na przed-weekendowe korki.

Wpadliśmy do Weta jak poparzeni, przepraszając ludzi w poczekalni. Doktor zaglądnął do pyska naszej małej wystraszonej Bidy. Stwierdził, że faktycznie oba górne kły są naruszone, ale nie usuwałby ich jeszcze, tylko poczekał czy się ustabilizują, bo nie są całkiem wybite tylko się ruszają. Obwiązaliśmy Maluchowi łapki by nie wydrapywał sobie nic z pyska, doktor dał zastrzyk przeciwzapalny i zalecił przyjść po długim weekendzie. Ponadto podpowiedział by płukać pyszczek rumiankiem i szałwią, żeby Maluchowi pomóc w gojeniu.

Więc mamy długi weekend na szpilkach...

Wczoraj Zbój dostał zupkę mięsno-kostną i tak będzie póki ząbki się nie ustabilizują, za co trzymamy mocno kciuki.

Dziś jak zaglądałam do pyska jak ziewał, to prawy wygląda dobrze, przy lewym jest duży "siniak". Rano widać było, że coś go boli, bo "szczękał" zębami, w niektórych momentach. 3 razy dziennie przemywamy szałwią i rumiankiem ze strzykawki by się lepiej goiło - niezbyt mu smakuje i opluwa wszystko wokół, ale jestem w stanie to robić i 20 razy dziennie, jeśli tylko uda się zachować oba kły.

W poniedziałek jedziemy do Weta na kolejną wizytę i wtedy się okaże co dalej.

02.05.2015

A tak wyglądał pyszczek Zbója dzień po wypadku:




Dziś wygląda dużo lepiej. Siniak pod lewym kłem zaczyna się resorbować. I już się oba nie ruszają - jest nadzieja!

04.05.2015

Dziś byliśmy u Doktora, niestety lewy kieł nie był do uratowania i Pan Doktor go wyrwał. Z drugim jedziemy na kontrole za około 10 dni. Zobaczymy czy się ustabilizuje, czy trzeba będzie go też wyrwać.

Trzymamy kciuki.

08.05.2015

Nasz Szczerbatek, ma się dużo lepiej :) przestał szczękać zębami i wygląda na to że lewy kieł, już mu nie przeszkadza w zamykaniu paszczy, bez prawego sobie świetnie radzi, nawet zaczął już nas kąsać lewą stroną szczęki. Z braćmi gania i "leje" się w najlepsze :) 15.05 wizyta u weta zarezerwowana.

20.05.2015


Piętnastego maja byliśmy na wizycie kontrolnej u weta. Zbój na szczęście nie stracił drugiego kła. Ustabilizował się! Więc Szczerbatek będzie miał 3, na razie całkiem nieźle sobie z tymi trzema radzi. I już całkiem mocno nimi gryzie :). Jeszcze do końca tygodnia na "zupkach", a potem musimy się skonsultować z hodowcą czy możemy już wprowadzać kości.

04.06.2015

Zbój już normalnie je i gryzie za równo mięso jak i nas :) Braci też kąsa i jak najbardziej rozumie, że musi gryźć prawą stroną pyszczka. Trochę gorzej mu wychodzi noszenie zabawek, czy piłek, ale też sobie radzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz