05.04.2015
Bywają dni, kiedy do którego pomieszczenia nie wejdę fretki
rozbiegają się przede mną jak myszy przed kotem. :)
Czmychają pospiesznie pod kanapę, stół, szafkę, cofają się
za drzwi, żeby tylko nie dotknąć, nie złapać, nie pomiziać.
Czemu tak robią? Cóż, czasem bywa tak, że ja mam ochotę na
mizianie - a oni niekoniecznie. :P
Z boku wygląda to trochę jakbym miała te nasze maluchy
zadusić. :P
Bo wyglądam jak z kreskówki (nie pamiętam, w której to
widziałam), gdzie dziewczynka trzyma zwierzaka mocno w obu rękach i przytula do
siebie i mówi: będę ko kochać, karmić, ubierać i kochać, przytulać, kochać,
kochać, kochać... z lekkim wariactwem w oczach :D :P
Z boku podobnie wyglądam ja :) gdy biorę Amika na kolana i
zagłaskuję go, miziam po brzuszku, tarmoszę po futerku. Nawet największy
pieszczoch Mischa buntuje się w takich momentach i najnormalniej w świecie mnie
podszczypuje po dłoniach. Mówiąc: "Matka puszczaj!"
Gdy już "wymaltretuję" całą czwórkę, pierzchają
gdzie pieprz rośnie :D
I tak przez pół wieczora/poranka mam spokój.
Ale chłopaki nie pozostają mi dłużni, bo zdarzają się też
takie dni, gdy jak już pisałam w poście Za mną! są momenty gdy role się
odwracają i robię za przewodnika stada lub chłopaki chcą by się nimi bardziej
zainteresować i zaczynają mnie dodatkowo podszczypywać po stopach albo po
łydkach. Wtedy ja przed nimi uciekam, czmycham i zwiewam na krzesło, za bramkę
do sypialni lub inne miejsce bez wstępu. :P
Ostatnio np.: siedziałam na krześle przy komputerze (po
turecku, bo gdy moje stopy tylko dotykają podłogi, zaraz mam obskubane nogi :P
) Mischa mimo wszystko nie dawał za wygraną. Usiłując się do mnie wdrapać
podgryzał mnie w najbardziej dostępne miejsca, które mógł sięgnąć. Gdy wzięłam
go na ręce i położyłam sobie na nogach brzuszkiem do góry i zaczęłam go po nim
"miziolić". Stwierdził, że najlepszą zabawą będzie złapać mnie dwiema
łapkami (oczywiście pazurkami) i gryźć mnie w dłoń i nadgarstek. W momencie gdy
próbowałam zabrać rękę "wgryzał" się tym mocniej. Kiedy ręka
przestawała stawiać opór, patrzył na mnie, wciąż trzymając łapkami. Ja usiłuję
zabrać - on gryzie. Zostawiam w miejscu - trzyma i patrzy... Odstawiam na
podłogę, znów mnie po udzie podszczypuje... i jak mam pracować? :P
We frecim rozumieniu - nie mam, mam się zająć, bawić,
miziać. Ale nie za dużo, bo wtedy trzeba uciekać :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz