31.03.2015
Jak pisałam w poprzednim poście prócz ogólnych zbiegów
przewracających nasz dom do góry nogami, zastosowaliśmy też szereg zabiegów
kosmetycznych przed przywiezieniem chłopaków do domu, jak i już po zwiedzaniu
przez nich naszego mieszkania.
Jednym z takich zabiegów było zabezpieczenie ściany za
klatką. Po wizycie w hodowli widzieliśmy, co młode potrafią zrobić przy
jedzeniu, a konkretniej przy rozszarpywaniu mięsa, które po takim
"delikatnym" szarpaniu jest dosłownie wszędzie. Sama kiedyś dostałam
po twarzy siedząc przed klatką i z zafascynowaniem patrząc jak spożywają. W
związku z czym na ścianie położyliśmy plexi o wysokości klatki. (przynajmniej
póki miała 3 pietra).
Skoro ściana to i podłoga. Po pierwszym nurkowaniu Łaszy w
misce i wylaniu z niej całej tam zawartej wody, między innymi również na
panele. Na podłodze pod klatką położyliśmy matę używaną pod krzesła z kółkami.
Zapobiega ona przedostawaniu się wody z klatki na panele.
Drugą podobną matę (tym razem na-biurkową) zastosowaliśmy w
miejscach gdzie postawiliśmy kuwety, gdyż fretki jak się przekonaliśmy (i jak
już wcześniej pisałam) nie są stuprocentowo "kuwetowe" i zdarza im
się czasem załatwić przed kuwetą. Zestawem zabezpieczającym panele, który się u
nas sprawdził, jest mata i położony na niej kocyk, oraz owinięte w materiał
cegły zapobiegające przesuwaniu kuwety.
Dodatkowym zabiegiem kosmetycznym, zabezpieczającym
bezpieczeństwo naszych milusińskich było zapobieganie samoistnemu zamykaniu się
drzwi poprzez zakupienie najzwyklejszych klinów.
Które okazały się niezbędne przy zaklinowaniu drzwi szafy,
którą Zbój nauczył się otwierać w przeciągu miesiąca od pojawienia się w naszym
domu. :)
Z jednej strony klin został włożony pod kółko skrzydła
przesuwnego.
Oraz pod środkowym skrzydłem został umieszczony klin-liść.
Skutecznie nie dają chłopakom wejść do szafy, gdyż
przesunięcie drzwi okazało się frecio-proste, gdy nie było pod nimi upchniętych
klinów. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz